To już pewne. Wraz z początkiem grudnia w Polsce pojawi się nowa aplikacja, dzięki której będzie można w szybki i sprawny sposób umówić się na wspólny przejazd. To kolejna, po iTaxi oraz Uberze, propozycja dla mieszkańców miast.
Jeszcze nie tak dawno głośno było o niezadowoleniu polskich taksówkarzy, dla których Uber stał się sporą konkurencją. Opcja ta okazała się znacznie tańsza i wygodniejsza dla wielu mieszkańców dużych miast. Rynek przewozów poszerza się o kolejną firmę. Estoński przedsiębiorca Taxify na początku będzie walczył o klientów w Warszawie, ale zamierza poszerzyć swoją działalność, z czasem oferując swoje usługi także w innych polskich miastach.
Oczywiście, by zyskać grono klientów, Taxify kusi atrakcyjnymi promocjami. Wystarczy skorzystać z kodu, dzięki któremu każda chętna osoba otrzyma 30 zł na wykorzystanie podczas przejazdu. Na przywileje mogą liczyć również nielicencjonowani kierowcy, którzy będą odpowiedzialni za przewozy. Estończycy zapowiadają, że będą mogli oni liczyć na znacznie niższe koszty prowizji.
Nowa oferta przewozów, szukająca swego miejsca na polskim rynku, znana jest w innych krajach Europy. Z Taxify korzystają już mieszkańcy Litwy Łotwy i Estonii, a także Ukrainy, Białorusi, Czech, Węgier czy Gruzji. Szybki rozwój firmy nie dziwi – ceny są na tyle niskie, że mogą stanowić konkurencję nie tylko dla iTaxi czy myTaxi, a także Ubera. Cena na starcie w Taxify wyniesie 4 zł, każdy kolejny kilometr będzie kosztował 1,30 zł, natomiast cena za minutę sięgnie 0,25 zł.
Jak wiadomo, polscy taksówkarze bardzo trudno radzą sobie z konkurencją. W związku z tym estońska firma zapowiada nawiązanie współpracy, a nawet kooperacji z przedsiębiorstwami działającymi na terenie stolicy. Pozwoli to uniknąć kontrowersji, a także usprawni pracę obu firm.